wtorek, 23 lipca 2013

Powrot do domu kenijskiego


 Jestem juz po urlopie w Polsce i tak sie czuje jakbym nigdy stad nie wyjezdzala.
Dziekuje wszystkim  z ktorymi moglam sie spotkac,porozmawiac.Dziekuje za kazde zyczliwe slowo,zrozumienie,goscine w parafiach i rodzinach.
Po powrocie mnostwo spraw do zalatwienia,przede wszystkim uregulowanie wszystkich oplat a takze zaplacenie za 3 semester, ostatni juz w tym roku gdyz 8 sierpnia wyjezdzam do Tanzanii na 4 miesiace by uczyc sie jezyka swahili.
Przyjechala ze mna Ewa wolontariuszka ktora byla juz u nas w tym roku i pomagala mi uporzadkowac sprawe adopcji.Teraz tez probujemy uzupelnic sprawy dzieci,wplaty,listy, informacje.Miedzy innymi do wszystkich osob jest wysylany mail lub list z informacja o zmianie adresu mailowego do adopcji
a takze o zmianie konta na adopcje.Jest zalozone oddzielne  konto dla naszej misji.
W celu dokonania przelewu prosze o kontakt mailowy.
Wraz z nami na kilka dni jest rowniez siostra Dawida ktora pracuje w Lublinie w naszym przedszkolu.Ma mozliwosc przypatrzenia sie misji,naszej pracy,zycia ludzi a potem bedzie mogla sie tym podzielic wrazeniami w czasie spotkan w Polsce.

Nasza wspolnote powiekszyla o siostre Katarzyne Jakubczak ktora powoli i odwaznie wchodzi w rzeczywistosc afrykanska.
Na 2 tygodnie przyleciala tez s. Dawida Wyszkowska (jest w odwiedzinach misjii w Zambii na 2 miesiace) oraz wolontariuszka Ewa Luczak z Polski. 
Ewa i ja w czasie pracy

 
Sr.Katarzyna i aspirantka w czasie odwiedzin rodzin


A to slowa siostry Dawidy ktora pragnie podzielic sie swoimi wrazeniami z pobytu u nas
zaznajamianie sie z kultura i zyciem rodzin w Kithatu i okolicy

Serdecznie pozdrawiamy wszystkich Przyjaciol misji, Dobrodziejow i tych, ktorzy odwiedzaja misyjne strony i poszukuja jak byc misjonarzem, jak pomagac misjonarzom.
Pozdrawiam wszystkie Rodziny z Lublina, ktore wiem, ze lacza sie duchowo z nami tutaj w Kenii, z dziecmi ktorym pomagaja by mogly sie uczyc, Ofiary przekazywane autentycznie sa pomoca dzieciom, ktore maja inny rytm zycia, codziennosci i bycia szczesliwym.
Pragne podzielic sie tym co widze, co serce przezywa bedac tutaj, mijajac dzieci od 6.00 rano az do wieczora, ktore sa w drodze, przy domu, w mundurkach sa w drodze do szkoly lub w szkole.
KOCHANI!
Misjorzarze, s. Dariana potrzebuje naszej codziennej pomocy - nade wszystko modlitwy, ktora plynie z wielu serc, domow w Polsce i nie tylko. Codzienne trudne sprawy wymagaja decyzji, aktywnosci 16 godz kazdego dnia - bo najpierw sprawy duchowe wspolnoty - siostr mlodszych, - modlitwa - a tym tez pomoc potrzebujacym- chorym glodnym, nagim - jest pora zimna, chodzimy ubrane w polary a dziecko jest w letniej sukience ma 3 lata, wiec coz kupuje siostra koc, bluzki, buty. Naprawde spotykamy dzieci chodza od rana boso.
Dzien rozpoczynamy modlitwa wspolnotowa, potem droga 3 km samochodem do kosciola, po Mszy Sw. s. Dariana i my chcemy troche dla zdrowia wracamy pieszo - wiec 3 km w piachu czerwonym, kurzu - jesli przejezdza samochod lub motor powrot do domu, szybkie sniadanie - podstawa to chleb -prosta kanapka, herbata lub mleko. (Maja siostry krowe, kury, warzywa - z pracy rak wlasnych). Lunch - obiad siostry spozywaja kiedy moga posrod pracy, obowiazkow, lub w drodze. Spotykamy sie wieczorem na nieszpory, potem wspolna na cieplo kolacja - ryz, warzywa, owoce, na swieta kurczak, ciasto - np. tak swietowalismy imieniny s. Imeldy i s. Magdaleny.
Potem zalatwianie spraw ktore wymagaja decyzji -obecnie rozpoczyna sie budowa domu dla wolontariatu. Sa pracownicy, nalezy im wskazac miesjce, gdzie kopac, gdzie wejscie, gdzie okna wiec coz plan musi miec misjonarz. Oprocz tego, zamowic materialy, oplacic, oczywiscie codziennie nadzorowac. Wiec misjonarz zna sie prawie na wszystkim, tak po 2 dniach mozna powiedziec, cos puka w samochodzie - wiec do mechanika, ale dzis jest za pozno - to innego dnia, -  zakupy do domu, do banku, do kurii - ubezpieczyc auto, pranie, itd... prad albo jest a moze dzis nie bedzie, internet jest albo nie. Jeszcze wiele telefonow wiec to znamy z naszego codziennego naszego ludzkiego zycia.
Siostry odebraly mnie z lotniska w Nairobii - stolicy Kenii, a do domu droga 240 km - teren gorzysty, ziemia uprawna - bananowce, uprawa miejscami ryzu, potem kawy, herbaty. mijalismy wiele zabudowan, gdzie mieszkaja ludzie w prostych domkach. Zycie ich toczy sie przed domem, przy sklepiku, co maja chca sprzedac - wciaz mijamy ludzi, dzieci, troche samochodow wiecej busow, ktore sa calkowicie zapakowane przemieszczajacymi sie ludzmi z zakupami, dziecmi na plecach kobiet tradycyjnie w czitengach.
Najblizsze miasto od Kithatu to Meru, tam najwiecej spraw do zalatwienia, to 23 km, przejezdamy przez rownik, w drodze powrotnej odwiedzilismy tradycyjna wioske z poczatku XX wieku, domki z gliny, troche opowiesci o zyciu rodziny, z jezyka kimeru na angielski  tlumaczyla s. Aniceta, ktora urodzila sie w Meru, na j.polski - s. Dariana, mialysmy wiele pytan, byly dzieci moglismy robic zdjecia a potem wielki rachunek, ale siostrta dla chief'a wytlumaczyla, ze my misjonarki a nie turysci, wiec zakonczylo sie laskawie. To nowe doswiadczenie zycia rodzinnego w afrykanskiej tradycji.
Pragne powiedziec wszystkim, ze warto poznac kulture, piekno stworzonego swiata, jak swieci slonce, co to znaczy zimowa pora w Afryce, jak zyja dzieci, jak mija dzien w codziennosci misjonarkom i misjonarzom.
Na koniec osmielam sie prosic o modlitwe za misjonarki, nasze siostry, potrzebuja Bozego Światla, dobrych madrych decyzji dla misji, prosimy Jezusa o nowe trwale powolania  rowniez prosimy o pomoc dla dziecka, ktore w tych dniach mialo operacje po zlamaniu reki w szpitalu prywatnym. Calkowity koszt, ktory musimy poniesc to 200 dolarow, tj. 16 000ksh - to jest duzy dodatkowy i jednorazowy wydatek. KTO Z PANSTWA MOGLBY POMOC SISOTRZE, BEDZIEMY BARDZO WDZIECZNI.
Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny
nr konta (mbank):
32 1140 2004 0000 3402 7473 7929 PL

05-806 Komorów ul. Słowackiego 11
Z DOPISKIEM na operacje
pozdrawiam wszystkich s. Dawida


 
w drodze