piątek, 12 sierpnia 2011

Najmlodsze pociechy

Czas szybko mija, od ostatniego mojego pisania rowniez minelo go sporo.W miedzyczasie mialam malarie, zwiozlam material na rozbudowe osrodka zdrowia, nasze dzieci zajely w kolejnym etapie konkursu pierwsze miejsce i przeszly do kolejnego etapu.
Ale dzisiaj tak naprawde chcialam napisac o dziewczynce ktora ma dwa latka zespol Downa i wazyla jak ja do nas przyniesli 5,4 kg.Tato zmarl, mama wyprowadzila sie do swojeje rodziny zostawiajac dziewczynke i jej dwojke braci pod opieka-nikogo. Dziewczynka siedziala na kocyku i patrzyla na nas. Nie plakala ani sie nie smiala tak jakby niczego nie czula, niczego nie oczekiwala.Kaszlala bardzo, dusila sie w czasie kaszlu a po nim zmeczona kladla glowke na kocyku by odpoczac. Przygotowalam jej mleko,wypila z kubka, potem ziemniaki z marchewka, zjadla a potem jeszcze nalesnika no i stwierdzilam ze z jedzieniem nie ma problemu.Wlaczylam leczenie, antybiotyk, odrobaczenie a patrzac na nia myslalam o tym ze moze byc wiecej dzieci takich jak ona ktore potrzebuja pomocy no i ze trzeba cos zrobic. No i zaczelysmy dzienna opieke nad maluszkami.Na razie jest ich piatka, w poniedzialek dojdzie kolejna dwojka i tak stopniowo.Te ktore sa ponizej 4 roku zycia, nie sa jeszcze w przedszkolu a potrzebuja pomocy beda pod nasza dzienna opieka. No i czas mija mi jeszcze szybciej.
Rano kapanie, przewijanie, ubieranie, potem sniadanie dzieci, pozniej maja czas na zabawe w tym czasie segregacja rzeczy do prania, najmniejsze spia tez maja czas na drzemke, potem obiad, czas na zabawe no i podwieczorek o 4 i okolo 5 powrot do domu ze spakowana goraca kolacja. Dzieci w czasie nawet tego ktotkego pobytu zmieniaja sie bardzo, nasza mala pociecha potrafi juz sie smiac, plakac, powtarza proste slowka i probuje stawac z  pomocy innych.Chlopcy sami domagaja sie kopieli a dziwwczynki tez nie protestuja gdy maja sie myc bo po myciu patrza jaka to sukienke czy spodniczke zaloza. Jeszcze tylko mala Ania ma opory co do kapieli ale za to po niej zmniejszyly sie jej zmiany na skorze.
Jedyny problem jak na razie to miejsce gdzie moga dzieci przebywac. Gotowanie i kapanie odbywa sie pod zadaszeniem( w naszej starej pierwszej kuchni) bo gdy gotuje sie obiad na weglu drzewnym to jest cieplo. Bawia sie gdy pogoda nie jest najlepsza w jednej z klas szkolnych. Myslalam ze dobrym rozwiazaniem byloby posiadanie domu dla wolontariuszy ktory mialby tez zaplecze dla dzieci-pokoj zabaw, lazienke, zakamarek na ubranka, zabawki, no coz moze bedzie to kiedys mozliwe. Na razie gdy biore maluszka na rece i czuje jej raczke ktora glaszcze mnie po twarzy dziekuje Panu za kazde dziecko ktore uczy mnie ze do takich nalezy Krolestwo Boze.


czas na odpoczynek





                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz