wtorek, 9 listopada 2010

30.10.2010

Pozdrawiam serdecznie w deszczowa kenijska noc.Mamy wlasnie pore deszczowa a z deszczem nadzieje na zbiory kukurydzy i fasoli.
Zaczelam pisac kilka dni temu potem znowu tysiace spraw oderwalo mnie od pisania ale probuje moze sie uda od czasu do czasu chociaz pare slow co u nas sie dzieje.
Trwa budowa dwoch klas, przygotowania do zakonczenia roku szkolnego, uroczyscie 23listopada, dzieci pisza wlasnie egzaminy no i przypominaja sobie nawzajem ze trzeba mowic po angielsku bo to pomoze w nauce.
Dzisiaj jedna z kobiet przyniosla dziecka, czwarte w domu dziewczynka, ma 4 miesiace i okolo 4kg.Kupilam jej wczesniej ubranka, zywnosc do domu, od stycznia pewnie mama bedzie przychodzic do nas zeby jesc i by dzieci mogly rowniez otrzymac posilek z kuchni szkolnej.
Jak wrocilam z urlopu zaczelam przyjmowac pacjentow w naszym osrodku zdrowia miedzy nimi byla dziewczynka chora na malarie.Stan dziewczynki byl dosyc powazny zdecydowalam sie wiec na zastrzyk z Qvinini i serce mi sie scisnelam widzac jak mala wklada paluszki do buzi i zaciska je by nie plakac.Kto ja tego nauczyl, by nie pokazywac ze boli, ze sie cierpi...nie wiem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz